Kolejny miesiąc nowego roku prawie za nami. Za 4 dni moje urodziny, kończę 22 lata i z tej też okazji robię imprezę, na którą zaprosiłam znajomych. Już się nie mogę doczekać :) ! Ale najpierw muszę się przemęczyć 8 h w pracy w tym dniu. Nie jest to dużo, ale, że będę podekscytowana pewnie z samego rana już, będę myślała o tym przez cały mój czas pracy ;) Relacja pewnie będzie na Snapie jak zawsze i na IG też pewnie jakieś zdjęcia się pojawią ;)
Jeśli chodzi o uczelnię, od poniedziałku zaczęłam IV semestr. Został mi jeden egzamin poprawkowy z podstaw prawa 2 marca. Mam nadzieję, że tym razem się uda.
A jak u Was? Wszystko zaliczone? Macie trochę wolnego czy podobnie jak u mnie, zaraz po sesji zaczęliście nowy semestr?
Dzisiaj opowiem Wam co nie co o tuszu do rzęs marki Clarins. Niestety, z góry uprzedzam, że nie pokażę Wam efektu na rzęsach, ponieważ tusz dostałam chyba ze 3 lata temu. Kiedy wysechł zupełnie o nim zapomniałam, ale go nie wyrzuciłam i stwierdziłam, że wrzucę recenzję na bloga. Ale wyschniętym tuszem niestety nic na rzęsach nie zdziałam.
7 ml / 110 zł
Dostępny w Douglasie.
MOJA OPINIA:
Zacznijmy od tego jak tusz się prezentuje. Opakowanie jest złote, bardzo ekskluzywne. Można się w nim przejrzeć ;) Na zakrętce wytłoczone jest C, logo marki CLARINS. Opakowanie cieszy oko, na pewno zwróciłabym na niego uwagę w perfumerii, gdybym nie znała go wcześniej. Po walaniu w kosmetyczce w podróży może się lekko porysować.
Tusz jest dostępny w kolorze czarnym 01 intense black. Ja posiadam 04 intense plum, czyli ciemny fioletowy. Fajna odskocznia, od codziennego czarnego tuszu. Gdybym miała się na niego decydować jeszcze raz, zdecydowanie wzięłabym ten kolor.
Szczoteczka jest dość nietypowa. Wykonana z włókien nylonowych, dzięki którym rzęsy miały być pogrubione i podkreślone za jednym zamachem. Czy tak było? Z podkreśleniem mogę się zgodzić. Dobrze je rozdzielał i wydłużał. Przy zwinnym i szybkim malowaniu, nie poprawiając nie wiadomo ile razy, nie skleja rzęs. Ale nie powiedziałabym, że pogrubia. Raczej ładnie je oddziela i sprawia, że stają się dłuższe.
Niestety długo zastyga, więc jak ktoś się spieszy rano, nie polecam.
Szczoteczka jest tak jakby podzielona na dwie części. Większa jest z włosia, a ta malutka część silikonowa służy do podkreślenia tych malutkich rzęsek, w kąciku, mało dostępnych.
Jeśli chodzi o trwałość, nie jest najlepiej. Z tego co pamiętam, w ciągu dnia było w miarę, ale wieczorem kończyło się to efektem pandy. Śmiem wspomnieć również o tym, że przeokropnie rozmazuje się przy kontakcie z wodą. Czy to będą łzy, deszcz czy wieczorny demakijaż. Przy płaczu leci ciemny strumień łez, a przy demakijażu brudzi całą twarz, czego ja po prostu nie znoszę. Nienawidzę gdy produkt się rozmazuje i kruszy, przez co roznosi się po całej buzi.
Okej, nie jest to produkt wodoodporny, ale jest wiele tuszy, które przy kontakcie z wodą, bez pocierania i dotykania, zostają na swoim miejscu i się nie rozmazują.
PODSUMOWANIE:
Dla mnie najważniejszą rzeczą, na jaką zwracam uwagę, jest przede wszystkim wytrzymałość. Tusz nie musi mi jakoś mega super wydłużyć, pogrubić czy podkręcić rzęs. Oczywiście to też jest ważne, ale co nam dadzą pięknie wyglądające rzęsy z efektem pandy? Tusz przede wszystkim musi wytrzymać cały dzień, nie osypywać się ani nie kruszyć. Resztę da się jakoś załatwić czy spojrzeć z przymrużeniem oka. Tusz za 100 zł, w tym przypadku, byłabym w stanie kupić głównie ze względu na szczoteczkę, która jest naprawdę fajna (tak swoją drogą, chyba ją umyję i spróbuję z innym tuszem). Ale niestety ze względu na trwałość, która nawet nie jest przeciętna, jest po prostu beznadziejna, nie warto jej kupować. Nie wiem jak jest z kolorem czarnym, może lepiej to wygląda, ale tutaj niestety jest ona u mnie skreślona. Ale szczoteczkę zachowam ;)
Dajcie znać czy o niej słyszałyście/ miałyście styczność.
Pozdrawiam Was cieplutko, aby wiosna jak najszybciej przyszła do nas!
Buziaki,
Addele ♥
Nie miałam tej maskary, szkoda, że nie wrzuciłaś zdjęcia, jak prezentuje się na rzęsach ;)
OdpowiedzUsuńNiestety wtedy gdy testowałam, nie miałam jeszcze bloga :<
UsuńTusz prezentuje się świetnie - bardzo elegancko :) Kolor też brzmi rewelacyjnie! Szkoda tylko, że długo zastyga i jego trwałość pozostawia wiele do życzenia, co za taką cenę powinno być standardem :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kosmetyki w takich eksluzywnych opakowaniach :)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Opakowanie wygląda elegancko. Szkoda tylko, że cena nie idzie z jakością. Chyba więcej kosztuje opakowanie. Po marce Clarins spodziewałam się czegoś więcej. Teraz wiem żeby jej nie kupować :)
OdpowiedzUsuńhttp://dressed-in-makeup.blogspot.com/
To ja na pewno za każdym razem bym była rozmazana ;D Jakoś zawsze od razu lecę dalej i nie czekam aż cokolwiek wyschnie;D
OdpowiedzUsuńNie miałam tej maskary,:(
OdpowiedzUsuńchetnie bym zobaczyla jak fiolet prezentuje sie na oku ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Clarins, ale tuszu akurat nie miałam:)
OdpowiedzUsuńOdważny kolorek :) Ciekawe jak wygląda na rzęsach
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie miałam tuszów z Clarins, ale jak tylko będę zamawiać sobie ich olejek do ust to dorzucę też od razu tusz :D
OdpowiedzUsuńnie znam tej marki, szok - 100 zł i taka słaba jakość:/
OdpowiedzUsuńClarins rozczarował mnie podkładem i raczej niczego z kolorówki nie kupię
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze nic z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma efektu jak wygląda na rzęsach. Chętnie bym zobaczyła :) Nigdy nie miałam nic z tej firmy.
OdpowiedzUsuńMoże wspólna obserwacja? :)
Ciekawa maskara :)
OdpowiedzUsuńOo cena dosyc duża :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwacji naszego bloga !:)
Great post!
OdpowiedzUsuńRakel ♥ www.alovelystyle.com
Bardzo chciałam spróbować maskar Clarinsa, natomiast teraz mam mieszane uczucia... Nie chcę wydać 100 zł na beznadziejny tusz :(
OdpowiedzUsuńjestem ciekaw jak wyfgląda na rzesach :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej mascarze ;)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz ją widzę :)
OdpowiedzUsuńwydawało mi się, że przeczytam tu same ochy i achy a tu proszę. Fajna recenzja :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
Nie miałam mascary Clarins, generalnie mam jakaś niechęć przez zakupem "tych" droższych maskar, szczególnie że wymieniam swoje dość często, co te 3-4 miesiące jak radzą producenci; ale bardzo lubię inne kosmetyki Clarins i spodziewałam się, znanej mi dobrej jakości i klasy, którą sygnuje marka, a tu takie rozczarowanie. Dla mnie pandy też są nie do zniesienia, a rozmazywanie się w połączeniu z wodą to dyskryminują ją u mnie kompletnie, gdyż taka porą roku mam wielka tendencje do łzawiących oczu i jak można tak funkcjonować, gdy tusz spływa przy najmniejszej okazji. Cóz będę trzymała sie z daleka, bardzo fajnie ze to opisałaś, przynajmniej wszystko jest jasne :)
OdpowiedzUsuńNie przeczę ze Clarins ma inne dobre kosmetyki, które zamierzam przetestować, ale niestety maskara poległa, a szkoda bo na prawdę myślałam, ze pozytywnie mnie zaskoczy :(
OdpowiedzUsuńZa taką cenę to spodziewałabym się fajerwerków, a tymczasem nawet mój tusz za 12 zł z Wibo się nie rozmazuje, wytrzymuje cały dzień i ekstra wydłuża, lekko pogrubiając... no szkoda kasy, choć szczoteczka rzeczywiscie wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńSpóźnione sto lat! Szczoteczka wygląda fajnie, właśnie takie najbardziej lubię. Niestety cena jest za wysoka jak na moją kieszeń :)
OdpowiedzUsuńszczerze to nie kupiłabym go, szczoteczka nie wygląda zachęcająco... a za tą cenę powinien mieć wszystkie wymagania, trwałość to rzecz oczywista w tej półce cenowej, nie mówiąc o innych. Bardzo polecam Ci wypróbować taki fioletowy z Oriflame,nie jestem żadną konsultantką ale to mój KWC! :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę imprezy, oby się udała i napisz parę słów :) 100 lat!
Strasznie drugi ten tusz ;-) Ja poluje na paletkę Naked 3.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A zapowiadał się fajnie... Jeszcze za ta cene taka porażka :-(
OdpowiedzUsuńSzkoda że się nie sprawdziła.Polecam ci maskarę Estee Lauder Sumptuous Infinite świetnie wydłuża i rozdziela rzęsy.
OdpowiedzUsuńMiałam podobne rozczarowanie w przypadku tuszu marki Collistar.
OdpowiedzUsuńPS. Skoro jesteś zadowolona ze szczoteczki, to ją zostaw:). Ja żałuję, że wyrzuciłam rewelacyjną szczotkę z beznadziejnej skądinąd maskary Eveline Volume Celebrities. To, co czyniła z rzęsami to była bajka:).