14:02:00

czego to ludzie nie wymyślą - termiczna zalotka do rzęs by Sephora

Cześć Wam!

We wrześniowych nowościach wspominałam o termicznej zalotce do rzęs z Sephory -> klik. Wypatrzyłam ją w filmiku Maxi i efekty naprawdę mi się spodobały. Niedługo myśląc wybrałam się do Sephory i kupiłam owy gadżet. Czy wyrzuciłam pieniądze w błoto? Ciekawych zapraszam do dalszej części posta.
Jak widzicie zalotka wygląda bardziej jak tusz do rzęs. Gdybym ją zobaczyła na sklepowej półce nie domyśliłabym się, że to zalotka. Znajdowała się ona w przeźroczystym pudełku, na tyłach którego napisana była instrukcja obsługi. Była do niej dołączona malutka szczoteczka do czyszczenia.

Zalotka jest prosta w obsłudze. W środku znajduje się wymienna bateria. Aby ją uruchomić należy przesunąć przycisk na pozycję ON i odczekać ok. 1 minuty, aby się nagrzała. Następnie układamy ją na środku rzęs, przesuwamy ku jej końcówkom delikatnie opuszczając w kierunku powieki. Należy to zrobić tak, aby jej nie dotknąć. Przytrzymujemy chwilę w takiej pozycji i powtarzamy czynność aż do uzyskania pożądanych efektów. Proste, prawda?
Powiem Wam, że jak zobaczyłam efekt u Asi byłam zachwycona. Ale jest to też kwestia tego kto jakie ma rzęsy. Moje niestety są mocno opadające. I mimo, że użyję zalotki czy to zwykłej czy termicznej one i tak po godzinie opadną. Mówię tutaj głównie o części zewnętrznej rzęs. Jednak z rzęsami w środkowej części radzą sobie całkiem nieźle.
Na początku się obawiałam trochę tego gadżetu - nie chciałam sobie spalić rzęs ;) Ale nie macie się co martwić. Owszem zalotka jest ciepła, ale przy zachowaniu ostrożności nie ma możliwości spalenia rzęs. Przecież nie jest to temperatura jak chociażby przy prostownicach ;) Używam jej codziennie i zajmuje mi to dosłownie chwilę. Na samym końcu zawsze robię brwi i tuszuję rzęsy, więc w momencie zabierania się za malowanie brwi włączam zalotkę, aby dać jej minutkę na nagrzanie.
Zalotka podkręca rzęsy, owszem. Nawet te najbardziej opadające jak u mnie w zewnętrznym kąciku, ale nie jest to efekt długotrwały. Po godzinie, maksymalnie dwóch opadają. Nie cierpię tego, dlatego też często się zastanawiam nad ich przedłużeniem. Ale z drugiej strony trzeba o nie bardzo dbać. U mnie kreska na oku to codzienność, a ze sztucznymi rzęsami będę miała codziennie problem z ich zmyciem czy z cieniami. Więc chyba znowu zdecyduję się na serum do rzęs. Tym razem może L'Biotica.

Poniżej przedstawiam efekty przed i po.
Koszt takiego cudaka to 81 zł. Widzę, że na stronie są aktualnie niedostępne. Ale stacjonarnie je widziałam. Generalnie nie żałuję zakupu, bo byłam jej mega ciekawa. Ale spodziewałam się troszeczkę lepszych efektów ;)

Dajcie znać co myślicie o takim wynalazku. Przydatna czy raczej niezbędna rzecz?

Wysyłam buziaki,
Ada.

23 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że takie cuda istnieją

    OdpowiedzUsuń
  2. oglądałam test tej zalotki na YT, bodajże u Maxineczki:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspominałam w poście, ze właśnie u niej wyczaiłam tą zalotke :)

      Usuń
  3. A ja widziałam ostatnio coś takiego na wyprzedaży w Biedronce za całe 3,99 zł 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Też widziałam test tej zalotki u Asi. Na szczęście mam z natury całkiem mocno podkręcone rzęsy, wiec mnie nie kuszą takie gadżety :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie używałam zalotki, nawet tradycyjnej, więc nie wiem, czy od razu rzucałabym się na taką bardziej zaawansowaną, termiczną :D Ładnie podkręca rzęsy, ale szkoda, że efekt jest raczej krótkotrwały. Tym bardziej,że cena nie jest niska. Mam proste rzęsy i chyba powinnam zainwestować w tradycyjną wersję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja raczej bym jej nie wykorzystała ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie uzywam takich gadżetów, ale fajny pomysl :).
    Obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomyśl o zabiegu laminowania rzęs :) Można osiągnąć efekt podkręconych rzęs a przy okazji je odzywić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam już o takiej zalotce kawałek czasu temu, ale nie miałam. Ostatnio wcale nie stosuję zalotek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja przyznam, że wcale nie używam zalotki ;D Mam swoje mega długi i na pewno gdybym użyła zalotki, to już wgl byłby super efekt ;) Chyba muszę sobie kupić, ale taką zwykłą ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajna opcja ;) Ja mam z kolei mocno podkręcone rzęsy, że czasami wolałabym prostownicę mieć hahah :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje! :D

    MERI WILD BLOG

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie miałam termicznej zalotki, może się na taką zdecyduje .. bo właściwie po zwykłą zalotkę sięgam przy każdym makijażu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajny wynalazek, ale szkoda, że efekt znika po godzinie i rzęsy znowu opadają. Wtedy byłoby mi szkoda wydanych 80zł na coś co ma tak krótkotrwałe działanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może tez być niestety kwestia moich opadających rzęs :/

      Usuń
  15. Nigdy nie używałam zalotki :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawy wynalazek, choć zalotki nie używam już od bardzo dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam rzęsy proste jak druty ale nie dałabym 80zł za taki gadżet, obecnie też mam dylemat i zastanawiam się nad zrobieniem rzęs ale u mnie kreska jest również codziennością a potem jej mycie chyba doprowadziłoby mnie do szału :P

    OdpowiedzUsuń
  18. hha ale jajca :D ciekawe jakby się u mnie sprawdziła

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam ponownie ♥